Entuzjazm już minął
Tekst, który towarzyszył prezentacji pracy na wystawie „Entuzjazm juz minął. 6. urodziny Fundacji”, Fundacja Salony, 2017
zobacz prace:
Dolce Vita
– Henryku, dokąd jedziesz?! - krzyczeli koledzy Henryka Serafina, wychyleni z okien kamienicy.
– Jadę kręcić film! - odpowiedział, machając do nich z tylnego siedzenia białej Toyoty Yaris. Niewielkiej, lecz pojemnej na tyle, że w bagażniku mieścił się jego złożony w pół wózek inwalidzki.
Za kierownicą samochodu siedziała przerażona sytuacją Marta Gendera. Główny jej problem polegał na tym, że do mojego powrotu z Berlina, gdzie pojechałam odebrać operatora kamery, będzie musiała zająć się zdecydowanie wstawionym Henrykiem. Był poniedziałek przed południem. Marta podjęła najlepszą w tej sytuacji decyzję i po prostu wysłała Henryka do pracy. Mężczyzna żebrał zawsze w tym samym miejscu, w bramie naprzeciw kawiarni Dolce Vita, na zielonogórskim deptaku i nie raz, lekko pijany, przysypiał siedząc na swoim wózku inwalidzkim.
Nie pamiętam, ile razy wspólnie z Martą Genderą i Henrykiem Serafinem pokonywaliśmy trasę pomiędzy zielonogórskim deptakiem, szkołą tańca Gracja. Kilka razy byłyśmy też u niego w domu, w Nowej Soli. Pierwszy raz pojechałyśmy tam, kiedy przez kilka dni nie pojawiał się na deptaku, więc też na wcześniej ustalonych lekcjach tańca. Wtedy też po raz pierwszy zmierzyłyśmy się jego wykreowanym światem. Mężczyzna wiele razy opowiadał nam o remoncie swojego domu, o kochających córkach i wnuczętach, które żyły prawdopodobnie tylko w jego wyobraźni. Na co dzień był sam, w zrujnowanym mieszkaniu a odwiedzali go głównie kumple od kieliszka.
Martę po raz pierwszy spotkałam przy lodówce z serami, w zielonogórskim markecie, chyba na koniec 2010 roku. Wiedziałam, że jest młoda kuratorką, która właśnie wróciła z Warszawy do Zielonej Góry i chce tu prowadzić fundację. Byłam w szoku, gdyż wydawało mi się, że jestem jedyną osobą, która zrezygnowała z życia w stolicy na rzecz mieszkania w tym niewielkim mieście. Gendera przyjechała z petardą pomysłów, euforią i entuzjazmem do pracy. Trafiłam więc idealnie, gdyż sama byłam w odwrotnej sytuacji. Bez euforii, entuzjazmu, w depresji. W 2010 roku odbyła się bowiem retrospektywna wystawa Grupy Sędzia Główny, którą przez lata współtworzyłam z Karolina Wiktor, a nasza współpraca ze względu na ciężki stan zdrowia Karoliny została zawieszona. Szwendałam się po mieście szukając dla siebie nowego wyzwania. Zdecydowanie moja uwagę przykuwał Henryk Serafin, podobnie niepełnosprawny, jak moja babcia, która opiekowałam się i Karolina, która przeszła dwa udary mózgu.
Opowiedziałam więc Genderze o swoim pomyśle na naukę tańca z Henrykiem. I chyba już wtedy zdecydowałyśmy, że Marta zostanie kuratorką tego performansu. Do naszej ekipy dołączyło również zielonogórskie BWA, Maria Jałocha nauczycielka tańca oraz szkoła tańca Gracja.
Zawsze, kiedy zaczynam pracować nad nową realizacją ogarnia mnie zadowolenie i wyobrażam sobie, że to co zamierzam zrobić będzie tylko przyjemne i łatwe. Jakże się więc dziwiłam, kiedy okazało się, że jestem beznadziejną tancerką, że mój partner łamie naszą umowę, że problemy piętrzą się, a wytrwanie w zamierzonym cyklu wspólnych spotkań jest coraz trudniejsze. Chyba jedyną osobą, która zachowywała w tej sytuacji zdrowy rozsądek była Gendera. Punktualnie stawiała się na deptaku po odbiór Henryka, przyglądała się naszym lekcjom, dopingowała nas.
Kiedy teraz po latach, rzuciła tytuł wystawy: „Entuzjazm już minął” zareagowałam zdziwieniem. Po chwili, jednak dotarło do mnie do chce przez to powiedzieć. Entuzjazm owszem minął, ale została praca do wykonania. Podobnie jak z Henrykiem Serafinem przez 7 miesięcy, z dnia na dzień z mniejszym zaangażowaniem i większym oporem, a jednak do wyznaczonego wcześniej punktu.
"Dolce Vita" jest moim pierwszym projektem zrealizowanym we współpracy z Fundacją Salony. Pierwszą też moją realizacją po zawieszeniu działalności Grupy Sędzia Główny. Pierwszą, przy której poczułam, że mogę pracować sama, bo też wokół mnie są ludzie, którzy wspierają mój entuzjazm a potem też, wysłuchując moich narzekań, pomagają mi skończyć pracę.
Entuzjazm już minął
Tekst, który towarzyszył prezentacji pracy na wystawie „Entuzjazm juz minął. 6. urodziny Fundacji”, Fundacja Salony, 2017
zobacz prace:
Dolce Vita
– Henryku, dokąd jedziesz?! - krzyczeli koledzy Henryka Serafina, wychyleni z okien kamienicy.
– Jadę kręcić film! - odpowiedział, machając do nich z tylnego siedzenia białej Toyoty Yaris. Niewielkiej, lecz pojemnej na tyle, że w bagażniku mieścił się jego złożony w pół wózek inwalidzki.
Za kierownicą samochodu siedziała przerażona sytuacją Marta Gendera. Główny jej problem polegał na tym, że do mojego powrotu z Berlina, gdzie pojechałam odebrać operatora kamery, będzie musiała zająć się zdecydowanie wstawionym Henrykiem. Był poniedziałek przed południem. Marta podjęła najlepszą w tej sytuacji decyzję i po prostu wysłała Henryka do pracy. Mężczyzna żebrał zawsze w tym samym miejscu, w bramie naprzeciw kawiarni Dolce Vita, na zielonogórskim deptaku i nie raz, lekko pijany, przysypiał siedząc na swoim wózku inwalidzkim.
Nie pamiętam, ile razy wspólnie z Martą Genderą i Henrykiem Serafinem pokonywaliśmy trasę pomiędzy zielonogórskim deptakiem, szkołą tańca Gracja. Kilka razy byłyśmy też u niego w domu, w Nowej Soli. Pierwszy raz pojechałyśmy tam, kiedy przez kilka dni nie pojawiał się na deptaku, więc też na wcześniej ustalonych lekcjach tańca. Wtedy też po raz pierwszy zmierzyłyśmy się jego wykreowanym światem. Mężczyzna wiele razy opowiadał nam o remoncie swojego domu, o kochających córkach i wnuczętach, które żyły prawdopodobnie tylko w jego wyobraźni. Na co dzień był sam, w zrujnowanym mieszkaniu a odwiedzali go głównie kumple od kieliszka.
Martę po raz pierwszy spotkałam przy lodówce z serami, w zielonogórskim markecie, chyba na koniec 2010 roku. Wiedziałam, że jest młoda kuratorką, która właśnie wróciła z Warszawy do Zielonej Góry i chce tu prowadzić fundację. Byłam w szoku, gdyż wydawało mi się, że jestem jedyną osobą, która zrezygnowała z życia w stolicy na rzecz mieszkania w tym niewielkim mieście. Gendera przyjechała z petardą pomysłów, euforią i entuzjazmem do pracy. Trafiłam więc idealnie, gdyż sama byłam w odwrotnej sytuacji. Bez euforii, entuzjazmu, w depresji. W 2010 roku odbyła się bowiem retrospektywna wystawa Grupy Sędzia Główny, którą przez lata współtworzyłam z Karolina Wiktor, a nasza współpraca ze względu na ciężki stan zdrowia Karoliny została zawieszona. Szwendałam się po mieście szukając dla siebie nowego wyzwania. Zdecydowanie moja uwagę przykuwał Henryk Serafin, podobnie niepełnosprawny, jak moja babcia, która opiekowałam się i Karolina, która przeszła dwa udary mózgu.
Opowiedziałam więc Genderze o swoim pomyśle na naukę tańca z Henrykiem. I chyba już wtedy zdecydowałyśmy, że Marta zostanie kuratorką tego performansu. Do naszej ekipy dołączyło również zielonogórskie BWA, Maria Jałocha nauczycielka tańca oraz szkoła tańca Gracja.
Zawsze, kiedy zaczynam pracować nad nową realizacją ogarnia mnie zadowolenie i wyobrażam sobie, że to co zamierzam zrobić będzie tylko przyjemne i łatwe. Jakże się więc dziwiłam, kiedy okazało się, że jestem beznadziejną tancerką, że mój partner łamie naszą umowę, że problemy piętrzą się, a wytrwanie w zamierzonym cyklu wspólnych spotkań jest coraz trudniejsze. Chyba jedyną osobą, która zachowywała w tej sytuacji zdrowy rozsądek była Gendera. Punktualnie stawiała się na deptaku po odbiór Henryka, przyglądała się naszym lekcjom, dopingowała nas.
Kiedy teraz po latach, rzuciła tytuł wystawy: „Entuzjazm już minął” zareagowałam zdziwieniem. Po chwili, jednak dotarło do mnie do chce przez to powiedzieć. Entuzjazm owszem minął, ale została praca do wykonania. Podobnie jak z Henrykiem Serafinem przez 7 miesięcy, z dnia na dzień z mniejszym zaangażowaniem i większym oporem, a jednak do wyznaczonego wcześniej punktu.
"Dolce Vita" jest moim pierwszym projektem zrealizowanym we współpracy z Fundacją Salony. Pierwszą też moją realizacją po zawieszeniu działalności Grupy Sędzia Główny. Pierwszą, przy której poczułam, że mogę pracować sama, bo też wokół mnie są ludzie, którzy wspierają mój entuzjazm a potem też, wysłuchując moich narzekań, pomagają mi skończyć pracę.
↑
© Aleksandra Kubiak 2024
hey@aleksandrakubiak.com
Design & Development